" /> " /> FORUM e-czytelni 'e media' :: Zobacz temat - Nawiązując do...
Forum FORUM e-czytelni 'e media' Strona Główna FORUM e-czytelni 'e media'
Forum dyskusyjne na temat utworów literackich zamieszczonych
w e-czytelni Wydawnictwa 'e media'
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Nawiązując do...

 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum FORUM e-czytelni 'e media' Strona Główna -> 'Bez związku z niczym' Janiny
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Janina
Autor


Dołączył: 19 Gru 2003
Posty: 40
Skąd: znikąd

PostWysłany: Pon Kwi 11, 2005 22:48 pm    Temat postu: Nawiązując do... Odpowiedz z cytatem


W pierwszej dekadzie kwietnia 2005 r. doświadczaliśmy nieprawdopodobnego rozstania i pożegniania z osobą Jana Pawła II. Byłam, widziałam, słyszałam, czytałam, rozmawiałam i milczałam o tym z różnymi ludźmi w różnych miejscach w tym czasie. W południe byłam w lubelskiej Katedrze, gdzie ludzie jeszcze wstępowali modlić sie o cud zdrowia dla Niego. W nocy przyszedł już smutek rozstania, całkiem przyziemne refleksje, że ktoś mógł był manipulować czasem jego życia dla własnych interesów. Następnego dnia była przesiadka na dworcu w Przeworsku, tam czas nie płynie, przypiekało słońce. A potem uczestniczyłam w zwalniającym już tempo rytmie życia miasta Rzeszowa i dzieliłam atmosferę milczącej modlitwy w tamtejszym kościele o drzwiach otwartych w środku nocy. W okolicznych miasteczkach i wsiach nie było jeszcze elemntów żałoby. Później już w Warszawie wzięłam udział w mszy żałobnej na Pl. Piłsudskiego i wyszłam w połowie z dużym niesmakiem. Kochani ludzie - tak bez ironii później ich nazwałam, bo On ich kochał - nie potrafili zaprzestać rozmawiać przez komórki i opowiadać o tym, czego nie widzą na telebimach w czasie nabożeństwa. Byłam w zupełnie pustej Farze w Kazimierzu Dolnym, samotnie czuwał tylko Jego portret uzupełniony kirem. Byłam na Al. Jana Pawła II w Warszawie w dniu Jego pogrzebu, wieczorem, gdy zgasnąć miały światła w całej Polsce. Widziałam falę świateł, potok ludzi, słyszałam syreny, klaksony, jak ruch w polu widzenia absurdalnie zatrzymuje się i ustaje. I byłam tam następnego dnia, gdy padał zimny deszcz i wiał wiatr, ten zwyczajny wiatr. I jak tydzień wcześniej dałam zaskoczyć się, tym razem nad reanimowaniem gasnących światełek, tym razem dźwiekiem syren, tą samą myślą: "To już teraz?" Zapaliłam lampki na placu w Siemiatyczach. Byłam na Świętej Górze w Grabarce, gdzie nie znalazłam śladu Jego braku. Nadal był obecny w intencjach ludzi, którzy znieśli tu krzyże szukając pomocy. Widziałam znaki pożegnania w oknach domów w miasteczkach i wsiach, przy płotach samotnych siedlisk wzdłuż drogi.

Byłam, widziałam, słyszałam... Lecz opisać nie umiem.

Czar nie prysnął z Jego odejściem, z mijaniem oficjalnej żałoby, czar jest w nas, którzy tego doświadczyliśmy. I do nas należy wybór, jak to doznanie przełożyć na szarą nieciekawą codzienność, niewartą komentarza. Jak wpleść to w bałagan zwyczajnego życia.

Ja wciąż nie potrafię ogarnąć tego, co stało się moim udziałem. Z perspektywy biegu zdarzeń historii zrozumienie wydaje się byc najprostsze, żeby nie powiedzieć prymitywne, nieadekwatne. Coraz częściej myślę, że to nie rozłąka, że to było niezwykłe z Nim spotkanie, które dane było wielu ludziom. On, jeśli kiedyś marzył o tym, by objąć ludzi i całą Ziemię, i otoczyć troską, czułością i miłością - właśnie tego dokonał. My zaledwie mogliśmy odwzjemnic to myślą, czy modlitwą. Czar jest w nas, czar miłości, godności, szacunku dla wszystkich istot.

Nie dbam o to, co piszą i jak komentują. Prostym jest byc tylko świadkiem własnego lub cudzego życia. Prostym jest komentować, co się zdarzyło, przypinać łatki, wskazywać słabości i niedociągnięcia, mierzyć liczbą.

Gdy myślę o Nim, to jest miłe odczucie, niewyrażalne, na swój sposób absolutnie dobre i piękne. Trwać będzie we mnie.

Będę te miejsca odwiedzać, sama czy w tłumie, to bez znaczenia. Nikt wcześniej tak szczodrze mnie nie obdarował doświadczeniem tajemnicy tego, co najlepsze w człowieku i świecie.

Powrót do góry
Zobacz profil autora Wyślij prywatną wiadomość
Janina
Autor


Dołączył: 19 Gru 2003
Posty: 40
Skąd: znikąd

PostWysłany: Pią Sie 26, 2005 23:56 pm    Temat postu: Odpowiedz z cytatem


To zdarzyło się w czasie, gdy śpiewak już nie żył.
W kraju tratowanym przez pożądających własnego triumfu. Na zaznaczonym na mapie terytorium, którego los mieszkańców mało kogo obchodził. Pojawił się ten, który chciał podarować , co najlepiej potrafił. Jakiś grajek majstrujący przy dźwiękach i światłach. Tutaj to było rzadkością - rozdawać coś, co miało jakąkolwiek wartość. Co innego zabierać - to było powszechne. Lecz przyszli też ludzie, aby przyjąć dar. To było tu rzadkością, przyjmować bez narzekania. Przed murem zostali, którzy kiedyś odtworzyli wolne miasto Gdańsk w wolnej Europie. Choć nie to zamierzali. Nie stać ich było na bilety. Nie im podziwać takie widowiska. Przez bramę przeszli ci następni, którzy nie wiedzieli, co to jest wolność, smaku nie znając upodlenia. Nie potrafili ryczeć światu wprost między oczy: „So-li-darność!”
Szemrano. Przestrzenie wolności zwodzą swoim wdziękiem. Przyciągają różnych cudaków i oszustów. To tylko jakieś tanie sztuczki kolejnego dziwaka, który lubi zabawiać się elektryką.

Śpiewak śpiewał szybko. Chór za nim nie nadążał. Ani tłum.
Śpiewak wtedy już nie żył.

Ale grajek na scenie stał. Pośród tłumu. Sam. Grał.
Powrót do góry
Zobacz profil autora Wyślij prywatną wiadomość
Janina
Autor


Dołączył: 19 Gru 2003
Posty: 40
Skąd: znikąd

PostWysłany: Sob Mar 04, 2006 17:06 pm    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Serdecznie witam Wszystkich Imprezowiczów!

Z okazji dorocznych 40-stych urodzin,
zapraszam do udziału w wielkim
ogólnoświatowym gin-to-nic!-owaniu!
W dogodnie wybranym momencie dnia
dzisiejszego, należy odłączyć się
od rzeczywistości i wypić drinka
myśląc o czymś niezwykle przyjemnym,
czego jeszcze w Twoim życiu nie było.
Jeśli jeden drink nie wystarcza
na wykonanie tak ambitnego zadania,
zalecane jest wypicie kolejnych
lub zmiana gatunku alkoholu:)
No to zdrówko!

Uwaga!
Bądż czujny!
To, co sobie wymarzysz,
może sie już dzisiaj wydarzyć!
Powrót do góry
Zobacz profil autora Wyślij prywatną wiadomość
Janina
Autor


Dołączył: 19 Gru 2003
Posty: 40
Skąd: znikąd

PostWysłany: Pią Maj 26, 2006 19:49 pm    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

To jeden z nielicznych ludzi, których chciałoby się spotkać. Pozwala mieć nadzieję, że w czasie spotkania wydarzy się coś niezwykłego.

Wystarczy sprawdzic trasę przejazdu,
wstać,
wyjść z domu,
udać się w pobliże.
Czas płynie powoli.
Oczekiwanie jak na miłą niespodziankę.
Prawie pusta ulica.
A potem tylko 15 sekund. Przypadkowi przechodnie. Zbiliżające się auta. Które to? Zarys postaci za ciemną szybą. Ręka podniesiona w geście. Błogosławieństwa? Oddala się nieśpiesznie, a jednak zbyt szybko jak na niewyraźnie zapamiętany kształt człowieka.
I?
...
!

Miłe spotkanie - jakbyśmy sie od wieków nie widzieli. Tyle się zmieniło, tyle się działo. Inne rysy twarzy. Płaszczyzna porozumienia została ta sama. Inny akcent. Dla oka niewidoczna. Inna stylistyka wypowiedzi. Tam się spotykamy, gdzie da się dojść tylko intencją, sercem i myślami.
Powrót do góry
Zobacz profil autora Wyślij prywatną wiadomość
Janina
Autor


Dołączył: 19 Gru 2003
Posty: 40
Skąd: znikąd

PostWysłany: Pon Paź 02, 2006 22:33 pm    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Rok 2006. Warszawa. Wrzesień. Al. Armii Ludowej 26. Dwudziesty ósmy dzień miesiąca. Budynek FOCUS. Czwartek. Dziedzinec. Godzina 20:30. Rząd 27., miejsce 9. Czekam, aż na scenie pojawi się zespół grajków i wokalista. Błoga pustka. Minuty płyną. Do głowy niespiesznie przychodzą fragmenty z biografii artysty... Te rewelacyjne koncerty, które ledwie zaczęte, kończyły się bijatyką... Kwadrans... Odcienie zmroku gną się i układają na dekoracjach. Podobno ktoś miał zagrać przed nimi... Scena tak daleko... Pewnie zaginął w drodze... Chyba jakieś 30 lat minęło od tamtych koncertów... A może tylko 20 lat? Skąd pewność, że na scenie pojawi się ktokolwiek zdolny wyartykułować z siebie jakiś dźwięk? Lub wydobyć go z instrumentu? Kolejne 10 minut... Chce mi się śmiać. Kiedy to ostatni raz miałam okazję kontemplować bezczynnie sufit przez pół godziny? Weszli jacyś na scenę, jakby z imprezki w sąsiedztwie. Będą sprzątać czy również stroić instru...

Po 3 minutach od gwałtownego zanurzenia w TO, co z siebie eksplodują, człowiek ma ochotę chwycić krzesło lub inną rzecz spod ręki i walnąć w co popadnie, gdzie popadnie! Ot tak, dla ekspresji radości istnienia w niskiej tonacji.
Powrót do góry
Zobacz profil autora Wyślij prywatną wiadomość
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum FORUM e-czytelni 'e media' Strona Główna -> 'Bez związku z niczym' Janiny Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


Właścicel forum i e-czytelni nie bierze żadnej odpowiedzialności za treści wypowiedzi ich autorów, tak w utworach literackich, jak i zamieszczonych postach.
Powered by phpBB © 2001, 2002 phpBB Group