e-czytelnia™ Wydawnictwa „e media” = literatura w internecie

e-czytelnia ` e media` - Strona główna

wersja e-czytelni™ dla urządzeń mobilnych Przejdź do treści

Internetowa czytelnia dobrym miejscem na Twój debiut literacki

Facebook



Janusz Gembalski: „Fatum” — odcinek 10.

Komentarze» Wersja mobilna»

Janusz Gembalski

FATUM

Rozdział VI c.d.

Usiadłem obok Zuli na wygodnej kanapie, a Iza rozparła się w fotelu naprzeciwko zakładając nogę na nogę tak wysoko, że odsłoniła prawie całe udo. Uznałem, że była naprawdę bardzo atrakcyjną i zgrabną kobietą. Wysoka, szczupła, ale mająca kobiece krągłości – wyglądała bardzo apetycznie. Złapałem się na tym, że chyba po ostatnich moich przeżyciach z Zulą, jakoś inaczej zaczynam patrzeć na kobiety. Przedtem nigdy nie zwracałem na nie uwagi i to do tego stopnia, że gdyby mnie ktoś spytał jak na przykład jakaś tam babka wygląda, to nie potrafiłbym określić czy była blondynką, czy brunetką, czy była chuda, czy gruba, czy miała zgrabną pupę lub nogi i jaki miała biust.

Zula widocznie zauważyła moje ukradkowe spojrzenia rzucane od czasu do czasu na Izę, bo po chwili oznajmiła:

– Widzę, jak na nią patrzysz. Nie bój się, nie jestem o ciebie zazdrosna. Tym bardziej, że nie mam do tego żadnego prawa. Cieszę się bardzo, że wreszcie obudził się w tobie prawdziwy facet. Lepiej późno niż wcale. Rzadko się zdarza, żeby zaczynać życie po czterdziestce, ale powinno ci to wyjść na zdrowie, kiedy od czasu do czasu prześpisz się z jakąś inną prócz mnie kobietą. Przynajmniej będziesz miał jakąś skalę porównawczą.

Chyba musiałem się zaczerwienić, gdyż nagle obie patrząc na mnie roześmiały się jak na komendę.

– Naprawdę nie musisz się przy nas krępować. Znamy się z Izą bardzo dawno i wiemy o sobie wszystko. Nie wspominałam ci wcześniej o niej, gdyż nie chwalimy się przed nikim naszą znajomością, bo byłoby to krępujące. Zwłaszcza dla Izy. Zetknęłam się z nią przed kilku laty, kiedy jeszcze była sędziną, a ja byłam świadkiem w sprawie, którą ona właśnie prowadziła. Naturalnie nie wtedy zawiązała się nasza przyjaźń, tylko nieco później i to przez czysty przypadek. Spotykamy się teraz najwyżej pięć, sześć razy do roku, najczęściej jak ona ma chandrę. Twierdzi, że przy mnie może się odchamić od sztywniactwa i od towarzyszy. Ja raczej nie klnę, a jeżeli, to sporadycznie. Za to Iza przez dwa miesiące jest sztywną służbistką, a potem przez dwa dni stara się kompletnie odreagować rzucając kurwami, klnąc i robiąc wszystko, co ogólnie uważane jest za najgorsze.

Iza z lekkim uśmieszkiem i uwagą słuchała wywodów Zuli na swój temat i uzupełniła:

– Dodaj jeszcze, że przez te dwa dni kurwię się jak ostatnia szmata i zapijam jak skończona alkoholiczka. I chociaż mam całą partię głęboko w dupie, to niestety muszę to robić potajemnie. Nawet w tajemnicy przed własnym mężem, który jest skończonym skurwysynem. Całe szczęście, że nie mamy ze sobą dzieci, bo byłyby przy nas biedne i nieszczęśliwe.

Wyobraź sobie, Zula wspominała o tobie już kilka razy, tak że właściwie wszystko o tobie wiem, ale rano przez telefon gadałyśmy ponad godzinę i mówiła mi o sprawie twoich zaginionych rzeczy pozostawionych w Warszawie. Dzisiaj nie chcę rozmawiać o sprawach zawodowych, więc przygotuję dla ciebie na brudno pismo. Spotkamy się w przyszłym tygodniu w jakiejś kawiarni i uzupełnimy to, co potrzeba. Mam zaprzyjaźnioną kancelarię adwokacką, która w twoim imieniu wyśle to pismo do warszawskiej prokuratury. Dzisiaj jednak mam w dupie wszystko, co się wiąże z prawem i nie psuj mi nastroju w robieniu bezprawia. Widzisz! Zula jest kurwą, ale jest damą, natomiast ja niby jestem damą, lecz w głębi duszy kurwą. Nie przejmuj się moim dzisiejszym językiem ani tym, że będziemy gadać o dupie. Zula jest wspaniałą kobietą, która normalnie nie rozmawia na takie tematy, ale dla mnie potrafi się zmusić do wulgarnego zachowania. Być może to też jest dla niej jakąś odskocznią. Zawsze przy takich spotkaniach jesteśmy same, a dzisiaj po raz pierwszy mamy przy sobie faceta. Najpierw nie chciałam się na to zgodzić, żeby ktoś obcy widział moje drugie oblicze, ale Zula za ciebie zaręczyła, więc proszę, abyś spróbował się do nas dopasować. Teraz zabierajmy się wreszcie za picie, bo zaraz mi gardło wyschnie.

Iza wstała z fotela. Sięgając po butelkę nachyliła się nad stolikiem na tyle nisko, że pomachała mi tuż przed nosem nagim biustem. Przypuszczam, że doskonale zdawała sobie z tego sprawę. Nawet nie była skrępowana tym, że gdy siadała, rozwiązał się jej szlafrok, pod którym nie było nic poza golizną. Popatrzyłem na Zulę, ale jej też to jakoś nie zszokowało.

Wraz z Zulą piliśmy koniak, a Iza miała przed sobą pełną szklankę wódki. Byłem ciekawy, iloma łykami ją opróżni. Iza prosiła, żeby opowiedzieć jej o moich przeżyciach z celi, o tym z kim siedziałem i o warunkach socjalnych w kryminale. Nadmieniłem, że przecież nie chciała nic słyszeć na tematy prawnicze, ale opowiedziałem jej o Roberciku, który tyranizował wszystkich i o tym jak Baca sobie z nim poradził. Podobało się jej, że tak pozytywnie wyrażam się o naczelniku więzienia, ale najbardziej ubawiła ją historia terminowego powrotu Bacy z przepustki.

Uznała, że takiemu poczciwemu góralowi należy pomóc. Postara się przez swoje kontakty zorientować w jego sprawie, jeżeli jej się uda, to na środę przygotuje dla mnie to pismo i wraz ze mną wybierze się na Montelupich. We wtorek wieczorem zadzwoni do Zuli i powie, czy się spotkamy na tym widzeniu, czy nie.

– Ja zaraz po niedzieli wyprowadzam się do swojej pakamery, więc zadzwonię do Zuli w środę rano i dowiem się jak z tym spotkaniem.

Iza roześmiała się.

– No właściwie to masz rację, że się wyprowadzasz, bo przecież dziewczyna przy tobie nie może pracować i niedługo poszłaby z torbami. Powiem szczerze, że gdybym była na jej miejscu i miałabym inny zawód niż ona, to nie puściłabym od siebie faceta z takim kutasem.

Zwracając się do Zuli bez skrępowania opowiedziała jej, że specjalnie weszła do łazienki, żeby mnie zobaczyć nago.

– Wiesz co? Widziałam tylko jego zwisający interes, ale chętnie bym go poczuła we własnej dupie, kiedy jest we wzwodzie.

Zula odpowiedziała jej, że nie ma na mnie wyłączności i wcale nie będzie się gniewać, jeżeli Iza się ze mną prześpi.

– To by mu tylko dobrze zrobiło, bo jak na razie ze mną stracił dziewictwo i ja go musiałam wszystkiego uczyć. Byłam dotychczas jedyną kobietą, z którą spał i to z bardzo długimi, nawet kilkuletnimi przerwami. Ponieważ jest moim najlepszym przyjacielem i powiernikiem, życzę mu wszystkiego najlepszego. Dopiero w tym tygodniu zaskoczył i odkrył jaką przyjemność może dawać seks, więc teraz powinien poznać, co inne partnerki mogą nowego wnieść w jego życie. Naturalnie ja zawsze go pocieszę i przygarnę do piersi, a moje drzwi będą dla niego zawsze otwarte.

Nawet się nie spostrzegłem, kiedy minęły dwie godziny naszej wizyty. Obie butelki były opróżnione do połowy, na stole zabrakło ogórków, a ogień przygasał. Iza wysłała mnie do garażu po drzewo do kominka, a ona wraz z Zulą poszły do kuchni przygotować herbatę i jakąś zagrychę. Zula miała talent kulinarny i potrafiła po remanentach w lodówce i spiżarni sklecić wspaniałą kolację.

Stolik zapełnił się tak, jak na zaplanowane przyjęcie. Moje ciuchy suszyły się już na grzejnikach, ale nie było szansy na to, że dżinsy wyschną do wieczora. Zauważyłem, że Iza naprawdę ma na mnie ochotę, bo dwa razy, kiedy przechodziła koło mnie, niby to przypadkiem złapała mnie przez szlafrok za genitalia.

Kiedy znów usiedliśmy, to dziewczyny się tak ze sobą rozgadały, jakby mnie z nimi nie było, więc w pewnym momencie przerwałem im rozmowę i zapytałem, jak się poznały.

– To jest długa historia, ale mamy dużo czasu, więc mogę ci opowiedzieć. Dobrze, że jest z nami Zula, bo jeżeli o czymś zapomnę, to ona może mnie poprawić.

To co usłyszałem, po prostu nie mieściło mi się w głowie. Na przykładzie tego, czego dowiedziałem się o Izie, jeszcze raz przekonałem się, jak mało wiem o kobietach.

Dziesięć lat temu Iza podpadła jako sędzina, gdy wydała wyrok skazujący na sekretarza partii jednego z największych zakładów w województwie krakowskim. Nietykalny skurwysyn wracając z jakiejś libacji w konsulacie radzieckim, pijany jak świnia, przejechał dziewczynkę. Młody prokurator zamiast umiejętnie ukręcić łeb sprawie, posunął sprawę na tyle daleko, że trafiła na wokandę. Iza wlepiła mu i tak za mały wyrok, bo tylko pięć lat odsiadki, lecz po tej sprawie przestała być sędziną, a prokurator – prokuratorem. Po rewizji wyroku sekretarz został uniewinniony z powodu braku dowodów i dopiero sam Pan Bóg musiał się postarać o to, aby sprawiedliwości stało się zadość. Po prostu po libacji, którą urządził z okazji uniewinnienia, mając prawie cztery promile alkoholu we krwi, prowadząc auto walnął w drzewo tak, że po trepanacji czaszki i amputacji nóg został kaleką. Zresztą po trzech latach popełnił samobójstwo. Co się dzisiaj dzieje z prokuratorem nie wiadomo, natomiast Iza, która była świetnym prawnikiem, dostała propozycję nie do odrzucenia. Ponieważ cztery lata wcześniej wyszła za mąż za wysoką fiszę z urzędu wojewódzkiego mającą świetne koneksje w komitecie, zaproponowano jej tam pracę w biurze prawnym. W ten właśnie sposób została później szefem biura, gdzie pracuje do tej pory. Mąż był od niej starszy o dwanaście lat, a wyszła za niego bardziej z wyrachowania niż z jakichkolwiek innych powodów. Po studiach mieszkała w wynajętych pokojach, a bez stałego meldunku nie mogła podjąć pracy. Zahaczyła się więc na uczelni. Kiedyś po jakimś wieczorze spędzonym w klubie studenckim, wraz z całym towarzystwem wylądowała u niego w domu. Olgierd tak umiejętnie dolewał jej alkoholu, że po prostu urwał się jej film. Całe towarzystwo rozeszło się nad ranem, zostawiając ją na pastwę nienasyconego samca, który niezwłocznie wykorzystał okazję. Kiedy doszła do siebie, zdała sobie sprawę, co się przytrafiło. Zakrwawione i zaspermione krocze mówiło samo za siebie. Kiedy zapłakana wychodziła od niego, na pożegnanie dał jej swoją wizytówkę i orzekł, że i tak do niego wróci. Po paru tygodniach okazało się, że jest w ciąży. Kiedy do niego zadzwoniła, wcale nie okazał zdziwienia, tylko na spotkaniu zaproponował, aby wyszła za niego za mąż. Po trzech nieprzespanych nocach zdecydowała się na ślub. W piątym miesiącu ciąży zaczęły się komplikacje. Po trzytygodniowym pobycie w szpitalu okazało się, że płód jest martwy i usunięto go operacyjnie. Dość długo dochodziła do siebie, jednak nie dawano jej nadziei na to, aby mogła być jeszcze kiedyś matką. Odeszła z uczelni i Olgierd pomógł jej w karierze sędziowskiej. Była naprawdę bardzo zdolną prawniczką, więc swoje sukcesy zawdzięczała wyłącznie sobie. Nie kochała męża, tym bardziej że nigdy nie mogła mu wybaczyć tego, w jaki sposób straciła cnotę. Olgierd nie potrafił jej rozbudzić seksualnie, gdyż do zbliżeń intymnych dochodziło między nimi sporadycznie. Kiedy po libacji pijany wracał do domu, już w holu brał ją za włosy, zrywał z niej majtki, rzucał na kolana, załatwiał sprawę od tyłu a potem szedł spać. W trakcie tych jakże romantycznych zbliżeń wrzeszczał na nią „TY SUKO!” i jeszcze chciał, żeby w trakcie stosunku szczekała. Na tę ostatnią przyjemność z jej strony nie mógł liczyć, o co na trzeźwo miał do niej pretensje. W ciągu dnia prawie się nie widywali. On wracał do domu wieczorem i siadał przed telewizorem, a ona po pracy najczęściej szła do biblioteki lub obłożona kodeksami przygotowywała się do rozpraw. W weekendy on jeździł na polowania, a ona wstawała późno i szła na spacer do Lasku Wolskiego lub do którejś z koleżanek.

Po trzech latach takiego małżeństwa zdarzyła się historia, która całkowicie odmieniła jej życie. Któregoś dnia miała nocować u koleżanki, z którą przygotowywała referat, lecz niespodziewanie przyjechali do niej krewni. Postanowiła więc, że sama skończy pracę i wcześniej wróciła do domu. W ten oto sposób nieoczekiwanie trafiła na huczną pijacką libację. Ponieważ zarówno furtka jak i drzwi wejściowe stały otworem – weszła niezauważona. W holu na posadzce zastała na wpół rozebraną pijaną kurwę leżącą we własnych rzygowinach. W salonie kopulowała jakaś para, ale szczytem dla niej stał się widok jej męża, który na dywanie załatwiał od tyłu jakąś grubą obleśną babę wrzeszcząc „SZCZEKAJ SUKO!”, a ta pijana w trupa idiotka szczekała i wyła z rozkoszy. Z drugiego pokoju i kuchni także dochodziły odgłosy orgietki. Wszędzie walały się butelki i ciuchy, ale najbardziej wkurzyło ją to, że nikt jej nawet nie zauważył. To stało się punktem przełomowym w jej życiu. Wybiegła z domu w stronę przystanku. Musiała chyba swym szaleńczym wyglądem zwracać na siebie uwagę, gdyż tuż przed nią zatrzymał się samochód. Do dzisiaj nie wie, jak się to stało, że do niego wsiadła. Jechali w nim jacyś mężczyźni, coś do niej zagadywali, ale kompletnie nic do niej nie docierało. Ocknęła się, gdy byli w centrum miasta. Faceci nie bardzo wiedzieli, co z nią zrobić. Postawili auto na parkingu a ona potulnie szła za nimi. Ocknęła się w jakimś klubie. Nie wie, czy tych dwóch przy barze, którzy stawiali jej drinki, to ci sami z którymi przyjechała, czy też całkiem ktoś inny. Nie była przyzwyczajona do picia, więc sama się dziwiła, że z każdym kieliszkiem coraz bardziej wraca jej świadomość. Nie miała przy sobie torebki, ale nie mogła sobie przypomnieć, czy zgubiła ją w domu, czy w przygodnym samochodzie. Dziwiła się, że wcale nie czuje działania alkoholu. Była nienaturalnie ożywiona i wesoła. Na wspomnienie tego, co zastała w domu, chciała się jakoś odkuć na tych obrzydliwych samcach. Z ofiary stała się myśliwym. Tych dwóch będzie jej ofiarami. Zaczęła zwracać uwagę na to, aby nie opuszczali żadnej kolejki. Widziała, że są już na dosyć dobrym rauszu. W pewnym momencie złapała wyższego przez spodnie za genitalia.

– Przecież wiem czego chcecie, ale chyba tutaj nie będziemy się pieprzyć?

We trójkę wyszli z lokalu, wsiedli do taksówki i podjechali na Starowiślną. Zaprowadzili ją do sporej kawalerki na trzecim piętrze. Z rozmowy wynikało, że obaj są asystentami na AGH, i że właściciel kawalerki ma narzeczoną, a drugi jest żonaty. Na stole pojawiła się butelka. Iza dolewała im bez przerwy, ale sama już nie piła. Zdjęła bluzkę i stanik, i zabrała się za partnerów. Pijani, ledwie stojący na nogach, w rozpiętych koszulach, bez gaci, ale za to w butach i skarpetkach, wyglądali żałośnie. Ustawiła ich przed sobą i zrobiła musztrę.

– Baczność! Spocznij! W lewo zwrot! W prawo zwrot! Wal konia w tempie raz, dwa, trzy, cztery i znowu, raz dwa, trzy, cztery!

Na nic nie zdała się musztra, gdyż oba sflaczałe kutasy patrzyły tylko w podłogę. Iza zdjęła majtki i kiedy rozłożyła nogi wreszcie zobaczyła reakcję. Powoli te „ptaszki” zaczęły się podnosić. Temu żonatemu Iza kazała się położyć, uklęknęła nad nim i wypięła pupę przed drugim. Chłopcy byli już na tyle spici, że fizycznie nie mogli jej zagrozić. Leżącemu zaczęła robić palcówkę. Właściwie trudno to było nazwać palcówką, bo całą swoją wściekłość i siłę wkładała w to, aby przynajmniej przez dwa tygodnie musiał leczyć obtartego i spuchniętego członka. Drugi próbował coś tam od tyłu zdziałać, ale już zmiękł całkowicie. Uznała, że ten cyrk wypada w końcu zakończyć. Ostatni ruch, który wykonała, był tak wściekle mocny, że leżący chłopak zawył z bólu. Jego biedny zakrwawiony członek z zerwanym więzadełkiem momentalnie sflaczał. Iza zerwała się na równe nogi, z całej siły kopnęła gospodarza w jaja, i gdy obaj wrzeszcząc z bólu tarzali się po podłodze, spokojnie ubrała się i wyszła.

cdn.

© Copyright by Janusz Gembalski, 2011



[ góra ]

e-czytelnia

Tego autora

TOP 10 miesiąca
kwietnia

Brak danych

TWOJA LEKTURA INTERNETOWA

Nie czytałaś/-eś jeszcze niczego w e-czytelni™!

KSIĄŻKI `e media`

„Między słowami”. Zamów tę książkę w naszej księgarni

KSIĄŻKI
GRUPY HELION

: R E K L A M A :




INNE INTERNETOWE SERWISY e media

[ powrót ] | [ góra ]

 


 


Na tej stronie wykorzystujemy ciasteczka (ang. cookies), dzięki którym nasz serwis może działać lepiej. W każdej chwili możesz wyłączyć ten mechanizm w ustawieniach swojej przeglądarki. Korzystanie z naszego serwisu bez zmiany ustawień dotyczących cookies, umieszcza je w pamięci Twojego urządzenia. Więcej informacji na temat plików cookies znajdziesz pod adresem http://wszystkoociasteczkach.pl/ lub w sekcji „Pomoc” w menu przeglądarki internetowej.