e-czytelnia™ Wydawnictwa „e media” = literatura w internecie

e-czytelnia ` e media` - Strona główna

wersja e-czytelni™ dla urządzeń mobilnych Przejdź do treści

Internetowa czytelnia dobrym miejscem na Twój debiut literacki

Facebook



Iyke NNAKA: „Black Factor” — odcinek 3.

Komentarze» Wersja mobilna»

Rozdział II

Przekraczając Morze Śródziemne i kierując się na północ, przemierza się obszar około siedmiu tysięcy kilometrów. Tam właśnie odnaleźć można środkowoeuropejski kraj zamieszkany przez spokojną, acz niezwykle heroiczną ludność. Populacja tego państwa wynosi w przybliżeniu trzydzieści dziewięć milionów mieszkańców. Specyficzna lokalizacja kraju, w samym centrum Europy, sprawiła, że naród ten zawsze narażony był na wszelakiego rodzaju ataki militarne. Przez stulecia agresorem była zarówno natura jak i państwa ościenne. Ta pierwsza sprawia, że każdej zimy kraj ten ugina się pod ciężarem śniegu. Natomiast jeżeli chodzi o najeźdźców, to niewątpliwie wpisali się oni okrutną czcionką w jego historię. Ale jakby na przekór tym przeciwnościom losu Polska — bo o niej tu mowa — pozostała nieugięta w swej determinacji i woli przetrwania. Im mocniej nacierał przeciwnik, tym silniejszy był duch narodu, a w rezultacie często bywało tak, że kraj ten odzyskiwał to, co tracił.

Mimo że Polskę i Umuakę dzieli siedem tysięcy kilometrów, historia obu krajów ma pewien wspólny mianownik: w obu przypadkach zagościło tu chrześcijaństwo. W Polsce nowa religia miała, i niewątpliwie ma nadal, wpływ na styl życia mieszkańców, natomiast władcy Umuaki postanowili zakończyć wzajemną, odwieczną rywalizację oraz, w myśl chrześcijańskich idei, uznali zwierzchnictwo eze. Jedność i wspólnota stały się źródłem siły tego narodu.

W grudniu 2006 roku Alozie wylądował w Warszawie. Podróż trwała około siedmiu godzin, z przesiadką we Frankfurcie. Schodząc po schodach samolotu, książę zdał sobie sprawę, że był jedynym czarnoskórym Afrykańczykiem na pokładzie. Ubrany w tradycyjny strój, który miał zatrzymywać ciepło, czuł się raczej nieswojo. Ktoś pośpiesznie wskazał mu terminal przylotów. Urzędnik imigracyjny pomógł mu w załatwieniu wszelkich formalności, jakby zrozumiał kłopotliwe położenie młodego przybysza z Afryki. Ku zaskoczeniu chłopaka, w głównym holu wszyscy wpatrywali się w niego uporczywie, gdyż nie potrafili się z nim porozumieć w języku angielskim. Jego ubiór wzbudził powszechne zainteresowanie i Alozie nie był pewny, czy gapiące się na niego osoby są mu wrogie, czy przyjazne, czy odnotowali inność jego, czy „tylko” inność jego stroju. W tej niepewności ostatecznie wyszedł z budynku lotniska, odprowadzony wzrokiem wielu par oczu. Czuł się bardzo niekomfortowo.

Zgodnie z obietnicą złożoną jego ojcu, w organizowaniu podróży pomógł młodzieńcowi pracownik ambasady Nigeryjskiej — Uzo Agu. Miał spotkać księcia w wyznaczonym punkcie i wyczekiwał go już cierpliwie od kilku godzin. Uzo był niezmiernie dumny ze swojej roli. Dwudziestoletnie doświadczenie w dyplomacji i polityce zagranicznej (był ambasadorem w dwunastu różnych krajach) sprawiły, że dziś szanowano go jako ważną personę w nigeryjskiej polityce zagranicznej. Dwa lata wcześniej zakończyła się jego misja w Johannesburgu i tak oto teraz Uzo znalazł się w Warszawie, zastępując ambasadora Chuckwu, który zbliżał się już do wieku emerytalnego. Ponieważ Uzo spędził większość życia poza granicami Nigerii, ostatnio widział księcia, gdy ten był jeszcze dzieckiem. Zastanawiał się, czy rozpozna twarz chłopaka. Na szczęście posiadał aktualne zdjęcia Alozie, spodziewał się także, że książę przybędzie odziany w tradycyjny strój, przydający mu należnego splendoru.

Ambasador zauważył — co go zupełnie nie zaskoczyło — że w promieniu pięciu metrów od niego nie było innych pasażerów; wszyscy podróżujący i oczekujący stali w pewnej odległości. Uzo wiedział dlaczego. Nagle, zza rogu, wyłoniła się postać, eleganckim krokiem zmierzająca w jego kierunku. Był to wysoki, niezwykle szczupły młodzieniec, odziany w narodowy nigeryjski strój, z torbą z krokodylej skóry i paszportem zaciśniętym w prawej dłoni. Ambasador nie miał wątpliwości, że był to Alozie. Młody przybysz zmierzał w kierunku umówionego punktu, bacznie śledząc oznakowanie lotniska, a ignorując natarczywe spojrzenia innych podróżnych. Rozejrzał się dookoła i z oddali zauważył starszego, czarnego mężczyznę. Domyślił się, że musi to być Uzo. Ambasador wyciągnął dłoń w geście powitania i Alozie uścisnął ją mocno z nieukrywaną ulgą. Oto jego doradca i nauczyciel na obcym lądzie! W uszach rozbrzmiewały mu wciąż wczorajsze słowa ojca: „Słuchaj go i rób, co ci każe!”

Na przybysza czekała limuzyna. Uprzejmy kierowca zapakował walizki do bagażnika i po chwili mężczyźni wyruszyli w drogę, w kierunku apartamentowca, w którym nigeryjski ambasador wynajmował luksusowe mieszkanie przynależne dyplomatom tej rangi. Uzo i Alozie zajęli tylne siedzenia samochodu. Starzec (w Europie nikt by go tak nie nazwał, ale według tradycji Ibo ambasador był nim) spojrzał ukradkiem na niewinną twarz księcia i uśmiechnął się do swoich myśli. Młodzieniec z zainteresowaniem śledził wzrokiem architekturę Warszawy, porównując ją w duchu do nocnych widoków Lagos. Ciekawość świata jest wpisana w naturę każdego młodego człowieka. Alozie przerwał chwilową ciszę nurtującym go pytaniem:

— Jak wygląda życie w Polsce, w Warszawie, w innych miastach, na prowincji?

Ambasador uśmiechnął się, zdając sobie sprawę z tego, że nie sposób odpowiedzieć na tak złożone pytanie w kilku zdaniach. Pełen mądrości życiowej półuśmiech zmącił harmonię jego twarzy.

— Nie najgorzej — odpowiedział lakonicznie.

Młody rozmówca nie był usatysfakcjonowany odpowiedzią i kontynuował rozmowę, zasypując swojego doradcę gradem bardziej szczegółowych pytań w stylu: „Czy Polska to liczący się w świecie kraj?”, „Czy jest piękny?”, „Jakie ma tradycje? „A ludzie?”, „Czy są przyjaźnie nastawieni do obcokrajowców?” itd. Uzo miał już prawie sześćdziesiątkę i większość życia zawodowego spędził w społeczeństwach zdominowanych przez białą ludność. Bogactwo jego doświadczeń, podróże i wykształcenie sprawiły, że wiedział dokładnie, z jakimi wyzwaniami przyjdzie zmierzyć się tutaj młodemu księciu. Podczas pierwszego roku pobytu w Warszawie Uzo nie natknął się na większe trudności. Skwapliwie korzystał z porad tutejszych pracowników i dzięki swojej lojalności wobec pracodawcy, uniknął wielu potencjalnie niebezpiecznych sytuacji. Podświadomie cały czas czuł jednak presję rasizmu. Ze względu na swoją uprzywilejowaną pozycję w świecie dyplomacji ambasador nigdy nie musiał stanąć oko w oko z faktami, które byłyby przejawem nietolerancji rasowej. W drugim roku pobytu w Polsce Uzo parał się w ambasadzie jednak takimi zajęciami, które sprawiły, że jego postrzeganie i doświadczenie rasizmu nabrało nowego wymiaru. Ale i tak nie był on w stanie ocenić, do jakiego stopnia złowrogie uprzedzenia staną się udziałem księcia i jaki wpływ wywrą one na jego życiu emocjonalnym i psychice… Właśnie w związku z tym, że niczego nie mógł przewidzieć, nie chciał odpowiadać na pełne niepokoju pytania Alozie. Doradzał mu jedynie cierpliwość.

Po godzinie mozolnego przebijania się przez korek uliczny dotarli bezpiecznie do rezydencji, w której mieściło się mieszkanie ambasadora. Szofer otworzył elektronicznie sterowaną bramę i oczom Alozie ukazał się wypielęgnowany ogród (choć teraz, zimą, dość mało atrakcyjny), który ciągnął się wzdłuż podjazdu prowadzącego do budynku mieszkalnego. W kilka chwil później kierowca zaparkował limuzynę i książę mógł podziwiać architektoniczną perfekcję pałacu-rezydencji, wznoszącego się w samym centrum pięknego kompleksu. Alozie spędził tu swą pierwszą „polską” noc, pogrążony w rozmyślaniach. Gospodarz celowo zostawił go samego, aby pozwolić mu w skupieniu pozbierać myśli.

cdn.

© Copyright by Iyke Nnaka and Wydawnictwo „e media”, 2010
© Copyright for translation into Polish by Anna Borzecka-Selwyn, 2010



[ góra ]

e-czytelnia

TOP 10 miesiąca
marca

Brak danych

TWOJA LEKTURA INTERNETOWA

Nie czytałaś/-eś jeszcze niczego w e-czytelni™!

KSIĄŻKI `e media`

„Z wróżb ułożone”. Zamów tę książkę w naszej księgarni

KSIĄŻKI
GRUPY HELION

: R E K L A M A :




INNE INTERNETOWE SERWISY e media

[ powrót ] | [ góra ]

 


 


Na tej stronie wykorzystujemy ciasteczka (ang. cookies), dzięki którym nasz serwis może działać lepiej. W każdej chwili możesz wyłączyć ten mechanizm w ustawieniach swojej przeglądarki. Korzystanie z naszego serwisu bez zmiany ustawień dotyczących cookies, umieszcza je w pamięci Twojego urządzenia. Więcej informacji na temat plików cookies znajdziesz pod adresem http://wszystkoociasteczkach.pl/ lub w sekcji „Pomoc” w menu przeglądarki internetowej.